Wrocław, Wratislavia, Bressel, Breslau, miasto, które w
swojej ponad tysiącletniej historii wielokrotnie przechodziło z rąk do rąk,
spod panowania jednych królów pod panowanie drugich, od Królestwa Polskiego przez
Habsburgów i Prusy, po Trzecią Rzeszę i PRL aż po czasy obecne. Spacerując po
dzisiejszym Wrocławiu, można napotkać pozostałości minionych epok i nie trzeba
być historykiem ani kulturoznawcom żeby je zauważyć. Wystarczy wprawne oko i
odrobina szczęścia aby napotkać w mieście poniemieckie nagrobki, które wcale
nie znajdują się na terenach cmentarzy. Można na nich siadać, spacerować po
nich i dokarmiać z nich łabędzie w miejskim stawie. Niemieckie nagrobki stały
się częścią miejskiego krajobrazu za sprawą powojennej historii miasta. W
latach 60 i 70 XX wieku ówczesne władze miasta zarządziły inwentaryzację blisko
70 niemieckich cmentarzy, a ponieważ w tamtym okresie komunistyczni włodarze
starali się zatrzeć wszelkie ślady obecności Niemców na terenach Ziem
Odzyskanych, dlatego podjęto decyzje o zamknięciu ponad 40 nekropolii. Poza tym
rozwijające się miasto nie potrzebowało już tak wielu małych cmentarzy w
terenach bliskich centrum, a nowe nekropolie postawały na jego obrzeżach. Tereny
po starych miejscach pochówku zaczęły zajmować budynki mieszkalne i tereny
zielone, jak na przykład Park Zachodni. Na tereny likwidowanych cmentarzy
wjechał ciężki sprzęt. Równano z ziemią jedną aleję po drugiej, ale starano się
nie niszczyć kamieni z płyt nagrobnych. Nie dlatego, że miano do nich jakiś
sentyment, dla wielu mieszkańców pozostałości po Niemcach były nie do przyjęcia
na terenach powojennej Polski. Starano się nie niszczyć kamieni, żeby móc je
ponownie wykorzystać i tym sposobem część płyt została sprzedana do zakładów
kamieniarskich i najprawdopodobniej służy teraz jako nowe nagrobki, a reszta
została wykorzystana jako materiał budowlany. Tym sposobem na brzeg Oławy w
Parku Wschodnim trafił fragment nagrobka Elli Z. oraz człowieka o nazwisku
Schulz, a także półrocznego dziecka.
(Ella Z. w Parku Wschodnim - źródło TVN24 / D.Rudnicki)
(Schulz - źródło TVN24 / D.Rudnicki)
(Pozostałości po grobie półrocznego dziecka - źródło TVN24 / D.Rudnicki)
Fragmenty nagrobków można także znaleźć w murkach przy ulicach
Braniborskiej i Powstańców Śląskich. Legenda miejska głosi, że odwrócone płyty
nagrobne tworzą posadzkę dzisiejszego Urzędu Wojewódzkiego przy pl. Powstańców
Warszawy. Możliwe także jest to, że nagrobki tworzą wybiegi dla zwierząt
kopytnych we wrocławskim zoo, ale jak mówi Leszek
Solski, kierownik działu marketingu i edukacji we wrocławskim zoo, ogród nie
pozyskiwał nagrobków bezpośrednio z cmentarzy. Te trafiały jednak na trzy
miejskie gruzowiska: wzgórze Gomułki (obecnie Andersa), Słowiańskie i dziś
nieistniejące Mikołajskie, a z nich wraz z innymi materiałami budowlanymi mogły
trafiać m.in. do zoo. Nie wiadomo jaka idea przyświecała ówczesnym
wykonawcom, którzy postanowili pozostawić fragmenty napisów widoczne, zamiast
je odwrócić. W niektórych miejscach takie fragmenty próbowano ukrywać pod
warstwami cementu, ale czas i tak je odsłania. Pewne jest to, że większość
wykorzystanych do budowy nagrobków jest jednak nie widoczna, a ludzie, którzy
codziennie po nich chodzą nie są tego nawet świadomi.
(Fragment nagrobka przykryty cementem - źródło TVN24 / D.Rudnicki)
Nie wszystkie płyty nagrobne udało się usunąć
podczas tamtej czystki. W Parku Zachodnim do dzisiaj z ziemi wyłaniają się fragmenty
lub nawet całe płyty. Można tam znaleźć miejsca pamięci Alfreda Reimanna i
Paula Niegischa, a kawałek za Parkiem Zachodnim znajduje się wielka sterta
nagrobków.
(Nagrobki mieszkańców Breslau w Parku Zachodnim - źródło Custos / W. Iwaszkiewicz)
(Sterta nagrobków za Parkiem Zachodnim Parku Zachodnim - źródło Custos / W. Iwaszkiewicz)
(Sterta nagrobków za Parkiem Zachodnim Parku Zachodnim - źródło Custos / W. Iwaszkiewicz)
Jednych mieszkańców te elementy architektury miejskiej
szokują, innym zupełnie nie przeszkadzają ponieważ są elementami historii
miasta. Konserwator zabytków nie ma podstaw do zajmowania się tą sprawą,
ponieważ nagrobki to nie są dzieła sztuki i nie mogą być uznawane za rzeczy o
zwiększonej wartości. Natomiast każdy z tych kamieni, miał ogromną wartość
sentymentalną dla ludzi, którzy je ufundowali, dla rodzin i przyjaciół
zmarłych, którzy postawili swoim bliskim te pomniki pamięci. Dla jednych to nic
nie warty złom kamienny, dla innych pamiątka po ważnych dla nich ludziach,
których dzisiaj nawet nie mają gdzie odwiedzać. Mi pozostaje mieć nadzieję, że
taki los nie spotka nagrobków moich bliskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz